Ukraińska armia jest inna niż w 2014 r. Unowocześniono sprzęt, zmieniono szkolenie i organizację. Płk rez. Piotr Gąstał, były dowódca GROM, podkreśla, że Rosja jest w stanie Ukrainę pokonać, ale cena byłaby bardzo wysoka. Duży wpływ ma tu wsparcie NATO.
Na początku wojny w Donbasie ukraińscy żołnierze nie mieli czym walczyć i byli źle wyposażeni. Ranni wykrwawiali się, bo koledzy nie mogli im pomóc. Czasem żołnierze nawet nie umieli dobrze posługiwać się bronią. Siedem lat później sytuacja się zmieniła. Płk rez. Piotr Gąstał podkreśla rolę zmodernizowanych sił specjalnych, które jako pierwsze spoza NATO, uzyskały certyfikat Sojuszu umożliwiający wspólne działania. Zmiany zaszły na każdym poziomie. Kijów zainwestował w sprzęt i zmianę procedur. Jednostki rotujące się na wschodzie kraju nabywają praktycznego doświadczenia, które w przypadku konfliktu okaże się bezcenne.
Gąstał zaznacza, że Rosja nadal ma przewagę zarówno liczebną, jak i technologiczną. Jednak Ukraina robi co może, żeby cena ewentualnej konfrontacji była bardzo wysoka i nieopłacalna dla Moskwy. Były dowódca GROM ma nadzieję, że nikt nie podejmie decyzji o sprowokowaniu konfliktu.